Rigor mortis- stężenie pośmiertne. Podręcznikowo zaczyna się 2 -3 godziny po zgonie. Może trwać nawet 4 dni. W praktyce podręcznikowa wiedza jest gówno warta.
Zdarzyło się że pracowałem w szptlau. Wywozilem denata do kostnicy - post mortem. Ciasno tam było a trzeba było dziadka włożyć do takiej specjalnej brytfanny. Byłem z dwoma kolegami ale źle go ułożyliśmy. Trzeba było podciągnąć go do przodu. Ja byłem przy nogach. 2 kolegów przy głowie. Wzięli go za ręce próbowali podciągnąć. Nie mogili. Wyczułem, że Pan trup już sztywny. Pomyślalem- złapie za stopy i pchne do przodu. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Zaparłem się. Pchnąłem. Nogi w kolanach zgieły się z trzaskiem jakbym większy patyk złamał a ja poleciałem centralnie na jego krocze. Nagiego trupa. Na ten rumor weszła pielęgniarka i zaczęła mnie jeszcze opierdalać- czego ja na denacie leżę.