Wysłany:
2012-05-18, 20:40
, ID:
1143936
1
Zgłoś
Student przechodzi sobie ulicą w miejscu niedozwolonym. Nie zauważył, że w pobliżu stoją przyczajeni niczym tygrysy umundurowani funkcjonariusze policji. Jeden z nich widząc, iż młody człowiek popełnia wykroczenie, woła go do siebie. Przedstawia się, tłumaczy jak sprawa wygląda, oznajmia o sankcji jaka grozi za haniebny czyn, którego się dopuścił i prosi o dowód tożsamości. Pyta go z ciekawości czym się zajmuje:
-yyy... Ja jestem studentem, panie władzo...
Błysk pogardy w oku policjanta:
-Student nam się trafił! Co? Nie pracujemy? - szydzi policjant
-No, nie pracujemy... - nieśmiało odpowiada student.
-Żremy za pieniądze podatników, co? - kontynuuje mundurowy.
-No, taaaak... - coraz bardziej zmieszany żak.
-I opierdalamy się, co? - podniósł policjant głos.
-Ano, opierdalamy się... - odpowiada zrezygnowany student.
-Uczymy się! - ironicznie przekomarza się policjant.
-Nie, nie! Tylko ja się uczę...