wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24523395,doktor-linda-wrocila...
Cytaty z forum pod artykułem z linku:
"Zamiast być pacjentem psychiatryka Linda Hoffmann vel Henryk Kirpluk został ordynatorem w szpitalu psychiatrycznym. To jak makabryczna wersja skeczu - 'zamiast do psychologa poszedł na psychologię".
"Linda Hoffmann - p.o. ordynatora oddziału geriatrii szpitala w pruszkowskich Tworkach pod Warszawą to Linda Astor, która " została doskonale wykształcona we wszystkich tajnikach psychiatrii" - napisał profesor Zbigniew Poddubiuk ( tylko, że tytuł prof. to też kłamstwo!!!). Nikomu nie przyszło do głowy, że on i Linda Astor to ta sama osoba. Urodziła się w Lublinie, tam ukończyła Akademię Medyczną. Z jej dossier wynika, że pracowała wiele lat jako psychiatra w USA i w Indonezji. To nie jest prawda.
Prawdą jest, że była/był psychiatrą w Nowej Zelandii. Ale o tym w Tworkach nikt nie wiedział. Tutaj kierowała/ł pracą 20 osób i była odpowiedzialna/ny za 400 chorych psychicznie pacjentów. HORROR"
"sąd lekarski pozbawił ją na cztery lata prawa do wykonywania zawodu" - i co? Miała niby w te cztery lata zmienić podejście? Proszę... przecież taka postać powinna, tak jak w Nowej Zelandii, zostać skreślona z listy lekarzy na wieki. Powinna utracić też wszelkie dyplomy - jeśli jakiekolwiek posiada, bo to niezbyt pewne".
"W latach 90. doktor Linda już dawno była po studiach i po doktoracie, i po pracy w USA. N.Zelandia była ucieczką. Dr n.med. Zbigniew Poddubiuk w tym roku skończy jako Linda Hoffman chyba 70 lat. Czas skończyć z konfabulacjami i udać się na mało zasłużoną emeryturę".
"Ten facet, który nazwał się "Lindą Hoffman" to jakiś stwór. Pamiętam wizytę w rejonowej przychodni, potrzebny był lekarz "na już", bo nagła choroba. Ku mojemu zaskoczeniu, zaoferowano przyjęcie w ciągu kilkunastu minut przez lekarza poz. Otwieram drzwi i w pierwszym odruchu... chcę je z powrotem zamknąć i uciec. Na podłodze wyciuchana torba w kolorze złotym, za biurkiem siedzi "coś" o posturze krępego faceta, z bląd kokiem niezbyt dokładnie przypiętym do głowy, a na twarzy ma NARYSOWANE brwi, usta i całą resztę, w dodatku krzywo. To "coś" nie bada mnie, nie sprawdza wyników badań. Nie przepisuje leków, odmawia wydania skierowania na usg, mimo wskazówek z sor. Stwierdza: "pani jest zdrowa, pani dobrze wygląda!". Szok. Wracam do domu, grzebię w necie i jest, reportaż o uciekinierze - transwestycie".
"To jest jeszcze nic.
"Historię kobiety opisały w marcu br. "Wysokie Obcasy" - weekendowy dodatek "Gazety Wyborczej". Według autorów artykułu, posługując się m.in. nazwiskami Astor i Hoffmann i podając się za psychiatrę, pracowała m.in. w szpitalach w USA i Nowej Zelandii, a także w szpitalu w Tworkach. 56-latka miała też przejść w USA operację zmiany płci. Przed nią nazywała się Zbigniew Poddubiuk i była internistą.
Śledztwo w sprawie wyłudzenia kredytu rozpoczęło się w 2000 r. Wyłudzona kwota nie była wielka, ale policjantów zainteresowały wówczas - jak wyjaśniła Kędzierzawska - nieścisłości w dowodzie osobistym kobiety - Lindy B.
Numer dokumentu nie był zgodny z tym w bazie PESEL. Podejrzana nie potrafiła wyjaśnić, skąd taka różnica. W trakcie przeszukania jej mieszkania znaleziono wiele czystych druków zaświadczeń ostemplowanych pieczątkami różnych instytucji medycznych, różnego rodzaju pieczątki imienne, zaświadczenia o uzyskanych stopniach specjalistycznych (np. psychiatrii), a także dowody osobiste, paszport i prawo jazdy należące do innych osób - powiedziała.
Lindzie B. zarzucono wówczas oszustwo na szkodę banku i posłużenie się sfałszowanym zaświadczeniem o zatrudnieniu. Zastosowano wobec niej dozór policyjny. Kobieta jednak uciekła i przez pięć lat ukrywała się.
Według "Wysokich Obcasów", kobieta za granicą pozostawiła po sobie długi. Rodziny jej byłych pacjentów skarżyły się też na efekty prowadzonych przez nią terapii. Pracując w Nowej Zelandii, miała też zwolnić ze szpitala schizofrenika, który później brutalnie zamordował swoją przyjaciółkę.
Stołeczna policja w marcu br. otrzymała informację, że kobieta może przebywać w Warszawie. Zatrzymano ją we wtorek w jednym z warszawskich urzędów. Policjantom oznajmiła, że nazywa się Linda H. Nie miała przy sobie dokumentów. Wszystkie informacje dotyczące zatrzymanej są obecnie sprawdzane - powiedziała Kędzierzawska."
No, niezłe combo... Uważajcie na siebie we Wschowie (Wschowej?) i okolicy.
TO powinno być zamknięte pod kluczem, a nie udawać lekarza.
Gówniany materiał , idź w chuj
Lol w chuj, artykuł źle zredagowany, masa błędów a twórca wyszedł z założenia, że Gorzów Wielkopolski musi być przecież w Wielkopolsce hehe. Teraz, nawet jeśli to prawda, to weź na poważnie artykuł z masą błędów jeden za drugim.
To dawaj ten zapis z monitoringu a nie wklejasz jakiś stary artykuł