Panowie, ale po co te nerwy? Skąd ta zawiść? Czytać się czasem tych komentarzy nie da przez ten wszechobecny w nich jad.
@MudPie
Nie do końca masz rację. Oczywiście to, że ABS wydłuża drogę hamowania to oczywiste. Chodzi mi o fragment odnośnie hamowania na śniegu. Zresztą to się tyczy także hamowania na każdej nawierzchni. Tak jak przy przyspieszaniu tak i przy hamowaniu zależy nam na jak najlepszej przyczepności. Ta występuje przy kilkuprocentowym uślizgu kół. Nie pamiętam wartości, musiałbym sprawdzić w książce ze studiów, a nie mam aktualnie takiej możliwości. Upraszczając - możemy przyjąć, że skuteczne hamowanie jest wtedy, kiedy koła mają przyczepność, czyli nie są zablokowane, nie są w poślizgu. Zmniejszając więc siłę hamowania system stara się doprowadzić właśnie do takiej sytuacji, w której koła znajdą się na tej granicy przyczepności, a hamowanie będzie najbardziej skuteczne.
Na śniegu ta siła musiałaby być bardzo mała, aby nie zblokować kół i jednocześnie skutecznie hamować na granicy przyczepności, którą niezwykle trudno wyczuć w takich warunkach. System więc działa prawidłowo i o ile na asfalcie jest w stanie zwiększyć skuteczność hamowania, o tyle na śniegu staje się bezradny. Fizyki nie oszukamy - dlatego trzeba jeździć po prostu wolniej po śliskiej nawierzchni i tyle. Żadne systemy tu nie pomogą, żaden nie zwiększy Ci współczynnika tarcia w magiczny sposób.
uzinalldo napisał/a:
taki i jeszcze zle gaz wciskal ...
No jeśli miałbym się faktycznie jeszcze do gazu przyczepić to moim zdaniem niepotrzebne odpuścił w 21 sekundzie...
Pojęcia o sportowej jeździe samochodem widać nie masz żadnego, więc nie wiem po co zabierasz głos. Nie trzeba być Szerlokiem, żeby zobaczyć że po wyjściu z zakrętu na moment wyprostował kierownicę, zobaczył Leona przed nim i ponownie skręcił w lewo i jednocześnie zaczął hamować - odruchy mogłoby się wydawać naturalne ale po heblach depnął tak mocno, że koła zostały zablokowane, a skręt kierownicą nic nie dał - samochód poleciał prosto.
Oczywiście to wszystko łatwo się mówi i wcale nie twierdzę, że ja bym tak zrobił - gdzie tam, jebnąłbym tak samo albo jeszcze piękniej. Ale jeśli mamy okazję już taką sytuację analizować, to jedyną opcją wyjścia z tego cało byłoby właśnie darowanie sobie hamowania, albo przynajmniej z mniejszą siłą, aby nie stracić kontroli nad samochodem.
Dla mnie po dziś dzień mistrzowskie hamowanie to te z GP Monako w wykonaniu Kimiego. Zabrakło parę metrów, był przed nim akurat Sutil. Ale Kimi wykonał coś wręcz kosmicznego - wyjście z bardzo szybkiego łuku, grubo ponad 200 kmh, rozpoczął hamowanie jeszcze w zakręcie, do tego trasa w tym punkcie mocno opada w dół, a więc bardzo łatwo stracić przyczepność/zablokować koła, wpadł w poślizg i pomimo tych wszystkich trudności udało mu się wyjść z poślizgu i jednocześnie cały czas skutecznie hamować... skutecznie, bo tak naprawdę strzał w Sutila był lekki. Gdyby go tam nie było, prawdopodobnie przestrzeliłby co najwyżej szykanę. Dla mnie mistrz. Połowa stawki wyrżnęłaby w bandę po założeniu pierwszej kontry i poleciała jak pocisk w dół trasy...