Wysłany:
2015-02-05, 0:00
, ID:
3790613
2
Zgłoś
Możecie mi nie wierzyć, ale jak byłem gnojkiem, to widziałem jak mój wujek na wsi podniósł konia. Nie był to może wielki koń, ale nie był też to kucyk (normalna chabeta). Pamiętam jak dziś. Najlepsze jest to, że Stasiek nie był dużej postury, człowiek-żyła. Jak byk się zachłysnął wodą (dla tych co nie wiedzą - pewna śmierć dla bydła) to jednym ciosem siekiery rozjebał mu łeb aż się schowała w czerep. Niektórzy po prostu potrafią wykorzystać 100% swojej mocy. Było wiele programów na ten temat, jak np. kobieta podnosi samochód żeby ratować dziecko itd. Normalnie człowiek choćby się zesrał wykorzysta max 40% siły jaką ma. Ale w wyjątkowych sytuacjach daje z siebie wszystko. Przykład - szympans, choć jest mniejszy i mniej napakowany od Pudziana, w ataku agresji rzucałby nim jak lalką. U ludzi to już zanikło, z wyjątkami.
Co do Staśka, to raz widziałem go w akcji jak rzucił kolesiem do góry aż przyjebał w sufit (odleciał momentalnie).
Chcecie wierzcie lub nie.