Pamiętam jak kiedyś pojechaliśmy do rodziny na święta. Miałem ze 3-4 lata i miałem nadzieję na bałwana. Śniegu nie było za to był wuj w typie janusza- 3 konie i zero wiedzy jeździeckiej ale somsiady widzo że go stać- opieką zajmowała się 90 letnia prababka. W każdym razie konie za popręgiem nie przepadają. Przy siodłaniu często nadymają się żeby mieć luźny, tak więc po rozgrzewce należy stanąć i dociągnąć aby siodło się nie zsunęło. Wuj o tym nie wiedział, ojciec tym bardziej więc po wyjechaniu dalej i w pole zaliczyliśmy fajny lot w jakieś uprawy. Mleczaków nie straciłem, za to Kuba( bo tak się bydlątko zwało) spanikował i uleciał w dal. Powrót najkrótszy i najprzyjemniejszy nie był