t................a
Użytkownik usunięty
Nie znalazłam na Sadisticu nic na temat tego zdjęcia, więc dodaję, ba, nie znalazłam nawet podobnej serii o historii pochodzenia niektórych ciekawych fotografii, więc niewykluczone, że dodam coś jeszcze z tego cyklu .
Zapraszam do lektury .
Sudańska dziewczynka chwiejmy krokiem zmierza do punktu żywnościowego. Trudno ocenić jej wiek. Nie jest chuda, jest przerażająco wychudzona. Ciemna skóra opina się na drobnym szkielecie, który z trudem dźwiga nieproporcjonalnie dużą główkę. W pewnym momencie braknie jej sił, przykuca na środku wypalonej słońcem łąki. Jest głodna, wycieńczona, odwodniona. Bez opieki.
Bacznie przygląda jej się sęp, ptaszysko z ogromnymi skrzydłami i zakrzywionym dziobem. W tej scenie wygląda niczym stwór z piekieł. Na dziecko zwrócił uwagę również Kevin Carter, młody, lecz popularny już fotoreporter z RPA. Przyleciał tu wraz ze znajomym fotografem Joao Silvą, podpięli się pod ekipę z ONZ. Nigdy wcześniej nie widział na własne oczy ofiar klęski głodu.
Kevin z aparatem przy twarzy czeka, aż sęp, szykując się do ataku, rozłoży skrzydła. Taki obraz poruszyłby miliony, wyrył się w pamięci każdego człowieka, który zobaczyłby to zdjęcie. Byłby jak oskarżycielski palec wymierzony w każdego, kto bez opamiętania zanurza się w konsumpcyjnym stylu życia. We mnie, w Ciebie, w nich.
Ptaszysko jednak tylko obserwuje, ani drgnie. Jest cicho. Ta cisza musi być przerażająca, trudniejsza do zniesienia niż najbardziej natarczywy hałas. Carter po 20 minutach nie wytrzymuje napięcia i robi mniej efektowną fotografię niż planował. Nie szkodzi, to zdjęcie i tak wstrząśnie światem. Ten bezruch zapiera dech w piersi.
Po wykonaniu zdjęcia przegonił sępa, lecz nie udzielił dziewczynce jakiejkolwiek pomocy. W jednym z późniejszych wywiadów wspominał, iż po zrobieniu fotografii usiadł pod drzewem, modlił się i długo płakał myśląc o swojej małoletniej córce. A co stało się z dziewczynką?
Kilkanaście dni potem zdjęcie to ukazało się na okładce „New York Timesa” i bardzo szybko zostało przedrukowane do wielu dzienników na świecie. Czytelnicy zaczęli zasypywać redakcję pytaniami o los dziewczynki, a organizacje humanitarne otrzymały datki od tysięcy ludzi poruszonych losem sudańskich cywilów. Kiedy Carter przyznał w końcu, że nie udzielił pomocy dziewczynce, spadła na niego ogromna fala krytyki. Zdjęcie wywołało dyskusje na temat standardów etycznych w zawodzie fotoreportera. Krytykę odpierali obrońcy Cartera, którzy stwierdzili, że jeszcze nigdy jedno zdjęcie nie wywołało takiej masowej reakcji społecznej i zwiększenia wrażliwości na problemy żywieniowe krajów Trzeciego Świata. Tysiące ludzi, pod wpływem tego zdjęcia, zdecydowały się na przesłanie określonej pomocy materialnej dla dotkniętych klęską głodu Sudańczyków.
Za zdjęcie "Dziewczynki z sępem" Kevin Carter w 1994 roku otrzymał prestiżową nagrodę Pulitzera. W tym momencie droga do dalszej kariery stała dla niego otworem. Niestety, wydarzenia, których był świadkiem w Sudanie, silnie odbiły się na jego psychice. Fotoreporter coraz częściej sięgał po używki, nie wywiązując się ze swoich obowiązków. Kolejnym silnym przeżyciem była dla niego tragiczna śmierć jego bliskiego przyjaciela Kena Oosterbroeka, również fotoreportera. Zginął on jako przypadkowy świadek strzelaniny. Carter zdawał sobie sprawę, że on sam również mógł zginąć, gdyby kilka godzin wcześniej nie udał się do hotelu. Popadł w głęboką depresję. 27 lipca 1994 roku popełnił samobójstwo.
W chwili śmierci Carter miał 33 lata. Osierocił córkę. Przed śmiercią napisał kilka pożegnalnych słów do rodziny i bliskich. Carter był znany w środowisku jako osoba wrażliwa i uczuciowa. W wywiadzie dla gazety "The New York Times" Jimmy Carter, ojciec fotografa, powiedział, że "syn zawsze nosił w sobie koszmary pracy, którą wykonywał".
W swym liście pożegnalnym fotograf napisał: "Jestem załamany. Bez telefonu, bez pieniędzy na czynsz i na alimenty. Prześladują mnie żywe obrazy zabitych i cierpiących; widok ciał, egzekucji, rannych dzieci. Odszedłem, i jeśli będę miał szczęście, dołączę do Kena".
Kevin Carter nie popełnił samobójstwa z powodu widma małej sudańskiej dziewczynki, której nie wyciągnął w piekła. Jego śmierć była efektem 11 lat życia na krawędzi, które odbiło się na nim i jego bliskich oraz odejścia najlepszego przyjaciela. W pełni poświęcił się dla pokazywania światu jego brutalniejszej strony.
Dzięki zdjęciu Cartera oczy świata na chwilę zwrócone były w kierunku pogrążonej w bratobójczych walkach i nędzy Afryki. Nastąpił też znaczny wzrost zainteresowań kwestią niedożywienia - opinia publiczna na całym świecie poruszona była tragedią tysięcy istnień ludzkich. Ale gdy opadły już emocje, o Sudanie znów jakby zapomniano. Obecnie - jak donosi ONZ - w kraju tym, z powodu głodu, cierpią ponad 4 miliony osób. Przyczyna takiej sytuacji jest niezmiennie taka sama - susza i nieustający konflikt wewnętrzny.
Źródła:
niewiarygodne.pl
politykaglobalna.pl
Zapraszam do lektury .
Sudańska dziewczynka chwiejmy krokiem zmierza do punktu żywnościowego. Trudno ocenić jej wiek. Nie jest chuda, jest przerażająco wychudzona. Ciemna skóra opina się na drobnym szkielecie, który z trudem dźwiga nieproporcjonalnie dużą główkę. W pewnym momencie braknie jej sił, przykuca na środku wypalonej słońcem łąki. Jest głodna, wycieńczona, odwodniona. Bez opieki.
Bacznie przygląda jej się sęp, ptaszysko z ogromnymi skrzydłami i zakrzywionym dziobem. W tej scenie wygląda niczym stwór z piekieł. Na dziecko zwrócił uwagę również Kevin Carter, młody, lecz popularny już fotoreporter z RPA. Przyleciał tu wraz ze znajomym fotografem Joao Silvą, podpięli się pod ekipę z ONZ. Nigdy wcześniej nie widział na własne oczy ofiar klęski głodu.
Kevin z aparatem przy twarzy czeka, aż sęp, szykując się do ataku, rozłoży skrzydła. Taki obraz poruszyłby miliony, wyrył się w pamięci każdego człowieka, który zobaczyłby to zdjęcie. Byłby jak oskarżycielski palec wymierzony w każdego, kto bez opamiętania zanurza się w konsumpcyjnym stylu życia. We mnie, w Ciebie, w nich.
Ptaszysko jednak tylko obserwuje, ani drgnie. Jest cicho. Ta cisza musi być przerażająca, trudniejsza do zniesienia niż najbardziej natarczywy hałas. Carter po 20 minutach nie wytrzymuje napięcia i robi mniej efektowną fotografię niż planował. Nie szkodzi, to zdjęcie i tak wstrząśnie światem. Ten bezruch zapiera dech w piersi.
Po wykonaniu zdjęcia przegonił sępa, lecz nie udzielił dziewczynce jakiejkolwiek pomocy. W jednym z późniejszych wywiadów wspominał, iż po zrobieniu fotografii usiadł pod drzewem, modlił się i długo płakał myśląc o swojej małoletniej córce. A co stało się z dziewczynką?
Kilkanaście dni potem zdjęcie to ukazało się na okładce „New York Timesa” i bardzo szybko zostało przedrukowane do wielu dzienników na świecie. Czytelnicy zaczęli zasypywać redakcję pytaniami o los dziewczynki, a organizacje humanitarne otrzymały datki od tysięcy ludzi poruszonych losem sudańskich cywilów. Kiedy Carter przyznał w końcu, że nie udzielił pomocy dziewczynce, spadła na niego ogromna fala krytyki. Zdjęcie wywołało dyskusje na temat standardów etycznych w zawodzie fotoreportera. Krytykę odpierali obrońcy Cartera, którzy stwierdzili, że jeszcze nigdy jedno zdjęcie nie wywołało takiej masowej reakcji społecznej i zwiększenia wrażliwości na problemy żywieniowe krajów Trzeciego Świata. Tysiące ludzi, pod wpływem tego zdjęcia, zdecydowały się na przesłanie określonej pomocy materialnej dla dotkniętych klęską głodu Sudańczyków.
Za zdjęcie "Dziewczynki z sępem" Kevin Carter w 1994 roku otrzymał prestiżową nagrodę Pulitzera. W tym momencie droga do dalszej kariery stała dla niego otworem. Niestety, wydarzenia, których był świadkiem w Sudanie, silnie odbiły się na jego psychice. Fotoreporter coraz częściej sięgał po używki, nie wywiązując się ze swoich obowiązków. Kolejnym silnym przeżyciem była dla niego tragiczna śmierć jego bliskiego przyjaciela Kena Oosterbroeka, również fotoreportera. Zginął on jako przypadkowy świadek strzelaniny. Carter zdawał sobie sprawę, że on sam również mógł zginąć, gdyby kilka godzin wcześniej nie udał się do hotelu. Popadł w głęboką depresję. 27 lipca 1994 roku popełnił samobójstwo.
W chwili śmierci Carter miał 33 lata. Osierocił córkę. Przed śmiercią napisał kilka pożegnalnych słów do rodziny i bliskich. Carter był znany w środowisku jako osoba wrażliwa i uczuciowa. W wywiadzie dla gazety "The New York Times" Jimmy Carter, ojciec fotografa, powiedział, że "syn zawsze nosił w sobie koszmary pracy, którą wykonywał".
W swym liście pożegnalnym fotograf napisał: "Jestem załamany. Bez telefonu, bez pieniędzy na czynsz i na alimenty. Prześladują mnie żywe obrazy zabitych i cierpiących; widok ciał, egzekucji, rannych dzieci. Odszedłem, i jeśli będę miał szczęście, dołączę do Kena".
Kevin Carter nie popełnił samobójstwa z powodu widma małej sudańskiej dziewczynki, której nie wyciągnął w piekła. Jego śmierć była efektem 11 lat życia na krawędzi, które odbiło się na nim i jego bliskich oraz odejścia najlepszego przyjaciela. W pełni poświęcił się dla pokazywania światu jego brutalniejszej strony.
Dzięki zdjęciu Cartera oczy świata na chwilę zwrócone były w kierunku pogrążonej w bratobójczych walkach i nędzy Afryki. Nastąpił też znaczny wzrost zainteresowań kwestią niedożywienia - opinia publiczna na całym świecie poruszona była tragedią tysięcy istnień ludzkich. Ale gdy opadły już emocje, o Sudanie znów jakby zapomniano. Obecnie - jak donosi ONZ - w kraju tym, z powodu głodu, cierpią ponad 4 miliony osób. Przyczyna takiej sytuacji jest niezmiennie taka sama - susza i nieustający konflikt wewnętrzny.
Źródła:
niewiarygodne.pl
politykaglobalna.pl