Ty za to jesteś taki zajebisty i tak bardzo ponad plebslem? Dla mnie jesteś cymbałem - bo narzekasz że w temacie o seksie i kościele gadają o seksie i kościele.
Co to znaczy odrzucił? Sam je nakazał, a potem mu się odwidziało? I to ma być "boski plan" od początku do końca? Poza tym - pokaż mi konkretne fragmenty w NT anulujące np. nakaz obrzezania, albo któreś z powyższych przykładów.
Druga sprawa: Jak to wiara (bez prawa)? Jeżeli ktoś wierzy w jakiegoś konkretnego boga to musi się stosować do ustalonych reguł, bo w każdej religii są odmienne. Po co w takim razie jest spowiedź/post/święta skoro można ich nie przestrzegać? A co jeżeli ktoś jest niewierzący, ale całe jego życie jest zgodne z tymi prawami? Przez to, że nie jest w stanie uwierzyć na słowo, a był dobrym człowiekiem mimo to, to idzie do piekła. Każda religia się nie trzyma kupy, jest niespójna i dlatego przez wieki władze kościelne muszą główkować nad interpretacjami, żeby to wszystko jakoś narzucić ciemnemu ludowi.
Walczcie z kościołem dalej pojeby...
Przecież doskonale sobie zdajesz sprawę, że odnosiłem się do twojego pierwszego komentarza, w którym seks ustanawiasz zasadą naczelną życia ludzkiego, jego najważniejszym komponentem, jak i również z tego, że TEN twój komentarz to zwykła sofistyka.
Po chuj więc to napisałeś?
Zdradzę Ci pewien sekret męskiej natury. Faceci lubią sobie po prostu por*chać. Sprawia im to przyjemność zawsze(no prawie) i nie potrzebują do tego jakieś specjalnej podbudowy emocjonalnej wielkich miłości, nastroju. Stąd brak płaszczyzny porozumienia z kobietami - bo kobiety albo czują takiej potrzeby albo r*chają się jak poj***ne bez żadnych hamulców (wtedy gdy grają emocje) a facet chciałby sobie po prostu spuścić z krzyża każdego dnia.
Stąd wychodzą właściwie dwa wnioski:
1) jeśli kobieta chce zachować miłość i wierność męża powinna mu zapewnić dobry seks w domu. Normalny mężczyzna, który pracuje nie pójdzie wtedy szukać tego seksu gdzieś indziej.
2) Jak napisał kolega wyżej - gdy kobieta nie daje to znaczy, że już nie kocha i albo trzeba coś z nią zrobić (to dla hajtniętych) albo się rozstać (dla samotnych). Kobiety kłamią jak najęte ich ciało - nigdy. Jeśli chcą to dadzą nawet na jeżu, w okresie czy kościele. Jak nie kochają to nie dadzą choćbyś jej nieba uchylił. No chyba że zapłacisz.