Jakoś tego nie rozumiem. Psy wiecznie, zwłaszcza małe, żrą te gówna jak Małysz banany. Sra i szcza gdzie popadnie, dopóki się nie nauczy wychodzić. Śmierdzi psem, nawet po kąpieli dwa dni i znowu to samo. Rozpierdala pół domu. Zgrywa wielkiego twardziela na odległość, a jak jest burza, to szcza pod siebie. Kota sobie weźmiesz, pierdolniesz mu kuwetę i zostawisz miskę z wodą i suchą karmą, przychodzisz z pracy, kot śpi, nie rozjebane pół domu, czysto, nie nasrane. Bezproblemowy zwierzak, zawsze czysty i pachnący. A nie każdy ma czas siedzieć pół dnia z psem, no niestety one wymagają dużo więcej uwagi. Lubię psiaki, zwłaszcza jak się nimi opiekować nie muszę, ale kot to kot, wyjebane po całości.