System przez nas stworzony prowadzi ludzkość donikąd (ew. do samounicestwienia), my sami jesteśmy niewolnikami tego systemu i swoje dzieci wychowujemy tak, aby w ramach tego systemu funkcjonowały (bo innego sposobu nie znamy). Jedyna rada aby system zmienić to zacząć wychowywać dzieci tak, żeby kolejne pokolenia żyjące na ziemi współpracowały jak wielki organizm i racjonalnie dysponowały wiedzą i zasobami. Z obecną technologią i wiedzą teoretyczną oraz poprawnie funkcjonującą społecznością ziemi moglibyśmy w przeciągu kilku dekad skolonizować sporo ciał niebieskich w układzie słonecznym i czerpać z nich zasoby, aby rozwijać się dalej. Pozwoliłoby to na ciągłe poszerzanie wiedzy, horyzontów myślowych, duchowości i dalszą kolonizację. Niestety na przeszkodzie stoją pieniądze - na całym świecie nie ma tyle hajsu, żeby sfinansować takie przedsięwzięcie - a wystarczyłyby dobre chęci, mobilizacja wszystkich ludzi, motywacja - wspólny cel (którym obecnie jest dla nas nasze indywidualne bogactwo).
Jednak nasza moralność (zaznaczę że w różnych zakątkach globu przyjmuje ona różne formy, a generalnie niewiele ma wspólnego z prawami rządzącymi naturą - a przecież jej częścią jesteśmy) nie pozwala na takie ukierunkowanie naszego rozwoju. Obecna moralność kształtuje nasze umysły tak, abyśmy współczuli i wspomagali słabych, upośledzonych i biednych (co nie ma żadnego odwzorowania w naturze) i de facto skłania nas do ocalania bezwartościowych genów. Inwestujemy mnóstwo energii uczuć i zasobów w gówno bez przyszłości i sprawiamy jednocześnie, żeby tego gówna było więcej. Większości turków opłaca się pojechać do Niemiec, spłodzić 10ioro dzieci i siedzieć na bezrobociu chlejąc piwsko, podczas gdy zasmarkane dzieciaki wychowują się same. W stosunku do ludzi sukcesu, pięknych, zdrowych i podziwianych, mamy odczuwać zawiść i zazdrość, zamiast samemu dążyć do tych wzorców. Gwiazdy ekranu są kształtowane przez media tak, aby wydawały się nam czymś lepszym od nas samych, czymś odrealnionym, czymś do czego nam, szarym, nie uda się dojść. A jeżeli się uda, to będziemy czuć wyższość i pogardę dla słabszych - co jest kolejną skrajnością. Oczywiście od obu reguł są wyjątki (np. Steven Hawking).
Nasza moralność - to czym się szczycimy, że odróżnia nas od zwierząt - zaprowadzi nas do miejsca, w którym paranoja przekroczy wszelkie granice. Miejsca w którym władzę będzie miała garstka ludzi - jednostek niespełna rozumu, słabych, zawistnych, chciwych, być może sławnych i bogatych, ale pozbawionych życia wewnętrznego, z wypaczonym systemem wartości. Manipulacja doskonale się w naszą moralność wpisuje i wystarczy poobserwować na co dzień, jak inni próbują manipulować nami, a my innymi. Wszystko co mówimy ma wywołać w słuchającym jakiś efekt - zazwyczaj pożadany przez nas. Kluczem jest podatność na manipulację - to w jakim stopniu pozwalamy sobą manipulować. Jeżeli uodpornimy się na słowa pogardy, ale również na słowa otuchy - staniemy się automatycznie jednostkami niezależnymi od zachcianek innych. Na dzień dzisiejszy wiąże się to z aspołecznością i wyobcowaniem - czego sam jestem przykładem
- ale marna to cena za wolność