@ chętnie bym ciebie tak rozjechał
Lepiej uargumentuj czemu tak ci łzy pociekli po udach na widok tej fantastycznej akcji. Ja nie widzę tu powodów do żalu. Tak samo nie żałuję, jak ktoś ubije komara, osiedlowego szczura, moskala czy innego szkodnika. Lubisz te latające gówna? Zapraszam do Wrocławia. Możesz je sobie wszystkie wziąć na chatę i je sobie kochać. Cokolwiek zrobisz, aby ubyło ich w przestrzeni publicznej, nazwę wielkim czynem.
Lepiej uargumentuj czemu tak ci łzy pociekli po udach na widok tej fantastycznej akcji. Ja nie widzę tu powodów do żalu. Tak samo nie żałuję, jak ktoś ubije komara, osiedlowego szczura, moskala czy innego szkodnika. Lubisz te latające gówna? Zapraszam do Wrocławia. Możesz je sobie wszystkie wziąć na chatę i je sobie kochać. Cokolwiek zrobisz, aby ubyło ich w przestrzeni publicznej, nazwę wielkim czynem.
@: Nie wiem, ale na grupach traktujących o przedwojennym Wrocławiu nie ustają walki o to, którą nazwę pod arhiwalnymi zdjęciami wpisywać jako pierwszą. Czy tą, która obowiązuje obecnie, czy tą, którą nosiło miasto na zdjęciu wykonanym "za Niemca".
Spotkałem się z mądrym stwierdzeniem "Breslau leży pod naszymi stopami", które mówi o tym, że zaledwie kilkanaście centymetrów gruntu dzieli nas od ogromu tajemnic skrywanych przez moje miasto.
Sam, na pytanie "czy Wrocław jest ładny", odpowiadam, że paskudny, ale Breslau jest cudowne i mnie zachwyca całe życie. To uszczypliwość do tego, co zrobiono z tym miastem pod polską administracją. Jeśli więc chcą nazywać to miasto Breslau, to niech je odbudują, bo 80% zabudowań szlag trafił przez te komunistyczne kurwy. W innym wypadku nie godzę się na takie nazewnictwo, bo będzie ono mylące dla przyszłych pokoleń.
Breslau zostało prawie doszczętnie zburzone 80 lat temu i do dzisiaj zbudowano na nim obecny Wrocław, a ten nawet startu nie ma do swojego obrazu sprzed laty.
Inżynierów i astrofizyków u nas (co może być szokiem dla wielu warszawiaków) zbyt wielu nie ma. Ukrasów jest za to od zajebania. Murzyna widziałem ostatnio w Biedrze. Pytał się po francusku pracownicy o jakiś produkt, ale ta mu powiedziała, że "ni panimaju". Ja im powiedziałem z powagą, że Jeronimo Martins to portugalska firma a biedronki też występują w czarnych odmianach, żeby jeszcze bardziej zaplątać ich rozmowę. Ukrainka słysząc to, poleciała po koleżankę. Okazało się, że to Polka i na starcie pyta "W czym jest problem", więc nie czekając ani chwili spytałem się, gdzie jest ta MegaPaka piersi z kurczaka na którą w zeszłym tygodniu była promka "drugie opakowanie gratis", więc zaprowadziła mnie tam, gdzie ów kurak pakowany był wystawiony. Podziękowałem uprzejmie. Pani wróciła na zaplecze, Ukrainka również, a murzyn został sam taki smutny, bo jakby kolonizowali go Niemcy, to chociaż w Lidlu czy Aldi by się dogadał. Zaraz idę tam po kartofle. Obczaję stężenie mahoniowych książąt. Jeśli tendencja będzie wzrostowa, to będę alarmował.
EDIT:
Bym zapomniał o temacie, bo adminy usuną posta:
Po drodze do tej Biedry będę stresował każdego gołębia, jakiego spotkam, żeby szybciej wykitował.
Kiedyś hodowalem gołębia, wiek przełom przedszkola i podstawówki. Nauczyłem go przylatywać do ręki na zawołanie. Btw mają świetny wzrok - rozpoznają właściciela z ponad 100 metrów.
Odkąd jednak muszę czyścić balkon bo liczna populacja blokowiskowa go sobie upodobała to z głupiego ale pociesznego latającego szczura śmietnikowego ich status zmienił sie u mnie diametralnie. Każdy jeden gołąb mniej to lepszy świat. Jakby była partia mająca w swoim programie holokaust gołębi to mogą na mnie liczyć.
Także gość, którego zniszczyles swoim komentarzem pewnie gołębie widzi tylko czasem i z daleka.