Jak już się skończyliście spuszczać nad "brakiem honoru" to się dowiedzcie co się działo wcześniej. Ów "leszcz" kilkukrotnie najeżdżał Canepie na dupę utrudniając jazdę i zmuszając go do zejścia z optymalnego toru. Przy kolejnej próbie Canepa po prostu się wkurwił i wyeliminował zagrożenie dla swojego zdrowia. I co białe bezmózgie rycerzyki - nadal sytuacja jest taka oczywista?