robsonx79 napisał/a:
Tłumaczył mi kiedyś prywatnie naganiacz w Hiszpanii na banana-boat, żeby unikac tego gówna jak ognia. Jest sporo wypadków i kontuzji, papiery tak skonstruowane że nikt nie jest za nic odpowiedzialny.
To samo jest z tymi rozstawianymi dmuchańcami na wodzie. Kiedyś mieliśmy to przed hotelem, to czy to będąc na plaży czy na balkonie w pokoju, nie było dnia żeby pogotowie min. raz nie przyjechało zabrać kogoś, natomiast z kontuzjami kończyn, skaleczeniami czy otarciami do krwi (w połączeniu ze słoną wodą) to niemal co godzinę ktoś schodził. Poniżej linii wody to wszystko jest porośnięte muszlami które w kontakcie z ludzką skórą działają niczym potłuczone szkło tnąc bardzo głębokie rany.
Kilka rodzin już pierwszego dnia "zafundowało sobie zaje***ty urlop spędzony w przychodniach i z ryczącym dzieciakiem który resztę tygodnia spędził na leżaku z telefonem w ręku mając drugą zabandażowaną od nadgarstka po ramie prawie.