Nie wiem kolego skąd jesteś, ale mam jedną radę. Nie jedź do szpital bródnowskiego w Warszawie.
Mi kiedyś ujebało 3 palce na krajzedze. Wwziąłem w torbę i pojechałem na bródnowski.
Nie chcieli minie wpuścić. Był wtedy COVID na na poczekalni SORu około 70 osób.
Jak już się doczłapałem do ambulatorium to przywitał mnie chłopak (doktor) wyglądający na nastolatka.
Młody , życzliwy, energiczny, pełny wiedzy. Tyle z zalet. Z minusów to palce chciał mi po prostu przyszyć.
Tymczasem brakowało po 1,5 cm ścięgien a kości były w rozsypce. Miazga.
Przyszedł 1 mądry i dopiero powiedział, żeby dać mnie na RTG - gdzie ja palce w torbie przywiozłem.
Po RTG i kilku godzinach prawie zemdlałem - a ja nigdy w życiu nie zemdlałem. Potem na blok operacyjny.
Mieli mi zdjąć tkankę miękką, kości nawiercić i usztywnić przez druty.
Wiercili mi tam tak, że drugi lekarz przyszedł ich opieprzyć i dopiero sam zrobił otwór.
Maiłem do lekarza 100000 pytań. Czy palce będą się ruszać. Czy będą sprawne. Jak rehabilitować.
Lekarz powiedział mi, że odpowie mi na wszystkie pytania wieczorem jak do mnie przyjcie.
Następnie jebaniec poszedł do domu i tyle go widziałem.
Rano przyszedł drugi to się pielęgniarki pytał jak mi szynę zimmera założyć .
Po miesiącu pojechałem na kontrolę to mi lekarz mówi: Pan zdejmie opatrunek i zacznie ćwiczyć.
Ja na to Pani doktorze jak ćwiczyć jak ja w palcach DRUTY mam?
A on wziął moje papiery do ręki, czyta i mówi: aaa Pan po amputacji.. A nie to Pan przyjedzie do nas za 3 miesiące to druty usuniemy.
Myślę sobie - PIERDOLE taką opiekę. Złożyłem wniosek o kopię dokumentacji medycznej. wziąłem papiery, płytę z RTG i podszedłem prywatnie.
Zapłaciłem 150 zł za wizytę. Daje ortipedzie płytę CD z RTG ręki a on do mnie:
Proszę Pana jako lekarz z całą moją wiedzą zapewniam Pana, że to jest prześwietlenie NOGI A NIE RĘKI.
Jebańce dali mi płytę z RTG jakiejś NOGI.
Nie wiem kolego skąd jesteś, ale mam jedną radę. Nie jedź do szpital bródnowskiego w Warszawie.
Mi kiedyś ujebało 3 palce na krajzedze. Wwziąłem w torbę i pojechałem na bródnowski.
Nie chcieli minie wpuścić. Był wtedy COVID na na poczekalni SORu około 70 osób.
Jak już się doczłapałem do ambulatorium to przywitał mnie chłopak (doktor) wyglądający na nastolatka.
Młody , życzliwy, energiczny, pełny wiedzy. Tyle z zalet. Z minusów to palce chciał mi po prostu przyszyć.
Tymczasem brakowało po 1,5 cm ścięgien a kości były w rozsypce. Miazga.
Przyszedł 1 mądry i dopiero powiedział, żeby dać mnie na RTG - gdzie ja palce w torbie przywiozłem.
Po RTG i kilku godzinach prawie zemdlałem - a ja nigdy w życiu nie zemdlałem. Potem na blok operacyjny.
Mieli mi zdjąć tkankę miękką, kości nawiercić i usztywnić przez druty.
Wiercili mi tam tak, że drugi lekarz przyszedł ich opieprzyć i dopiero sam zrobił otwór.
Maiłem do lekarza 100000 pytań. Czy palce będą się ruszać. Czy będą sprawne. Jak rehabilitować.
Lekarz powiedział mi, że odpowie mi na wszystkie pytania wieczorem jak do mnie przyjcie.
Następnie jebaniec poszedł do domu i tyle go widziałem.
Rano przyszedł drugi to się pielęgniarki pytał jak mi szynę zimmera założyć .
Po miesiącu pojechałem na kontrolę to mi lekarz mówi: Pan zdejmie opatrunek i zacznie ćwiczyć.
Ja na to Pani doktorze jak ćwiczyć jak ja w palcach DRUTY mam?
A on wziął moje papiery do ręki, czyta i mówi: aaa Pan po amputacji.. A nie to Pan przyjedzie do nas za 3 miesiące to druty usuniemy.
Myślę sobie - PIERDOLE taką opiekę. Złożyłem wniosek o kopię dokumentacji medycznej. wziąłem papiery, płytę z RTG i podszedłem prywatnie.
Zapłaciłem 150 zł za wizytę. Daje ortipedzie płytę CD z RTG ręki a on do mnie:
Proszę Pana jako lekarz z całą moją wiedzą zapewniam Pana, że to jest prześwietlenie NOGI A NIE RĘKI.
Jebańce dali mi płytę z RTG jakiejś NOGI.