Wysłany:
2012-03-31, 18:10
, ID:
1061287
1
Zgłoś
Wyjechałem na studia do Warszawy. Stało się to już dobre 2,5 roku temu i naprawdę polubiłem to miasto, poza jednym mankamentem... Gdybym na studia pojechał do Gdańska, Krakowa, Poznania, albo innego Wrocławia, to wieść o tym, że pochodzę gdzieś z Polski nikogo by specjalnie nie wzruszyła. Ot przyjechałem na studia i już. W Warszawie to nie może być takie proste. Nie mogę lubić tego miasta, bo może się lansuję. Nie mogę mówić, że tam studiuję, bo zaraz "uuu warszafka jebana już się obnosi" i nie da się rozmawiać o tym mieście bez uszczypliwości z czyjejś strony, bo to taka straszna rzecz, że tam mieszkam. Wszystko źle. A najwięcej złego widzą w tym wszyscy mieszkańcy podwarszawskich miejscowości, bardziej warszawscy od samych warszawiaków. Nie mam zamiaru nazywać się warszawiakiem, bo choćbym się nie wiem jak kręcił i wyginał, to się nim nie stanę. Będę co najwyżej mieszkańcem stolicy. Tylko dlaczego wszyscy tak się o tę Warszawę zarzynają? Wie ktoś?