DawidJDM napisał/a:
@anonymousm, w odniesieniu do tematu w tym wątku to ta tradycja strażnika jest dla mnie rdzennie brytyjska i z tym mi się kojarzy, więc uważam za wpierdalanie się tam na siłę, kogokolwiek kto odstępuje od jej pierwotnych założeń, chociaż by z wyglądu. Idąc twoim tokiem myślenia za 10 lat wszyscy będą się dziwić że w Europie nie mieszkali od zawsze turasy, muzułmanie itp. Więc jeśli nie dostrzegasz w tym degradacji i zacierania się kultur (a co za tym idzie tradycji) to gratuluje.
Oczywiście, że nie dostrzegam w napływie kultur orientalnych do Europy degradacji. Nie ma czegoś takiego jak zacieranie kultur. Jest tylko wzbogacanie się kultury przez kontakt z inną (chyba że mamy do czynienia z ludobójstwem praktykowanym przez białych w obu Amerykach)
Myślę zresztą, że Polacy świetnie się dogadają z Arabami. My i oni jesteśmy bardzo rodzinni. Sadisticowi rasiści i napinacze to dokładne odpowiedniki islamskich terrorystów. Kropka w kropkę ten sam typ człowieka czy też żałosnej imitacji człowieka.
viader80 napisał/a:
juz nie ma ratunku dla europy...
A ty, dresie, będziesz bronił wartości europejskich.
Prawdziwa europejskość to otwarcie na inność i przyjacielskie zaproszenie do wspólnoty, a nie rzucanie bananów pod nogi czarnoskórym piłkarzom.
MrBlackHat napisał/a:
Historia pokazuje że multikulturowość nigdy nie była fajna.".
Właśnie najwspanialsze okresy historii cechowały się multikulturowością. Pomyśl o imperium Aleksandra Wielkiego, Imperium Rzymskim i o rzymskim Panteonie, gdzie stali bogowie wszystkich ludów a nawet anonimowa statua "nieznanemu bogu" - żeby nie urazić niczyich wierzeń. Właśnie dzięki tolerancji i multi-kultu Rzym rządził całym światem i zaszczepiłu mu swoją kulturę. Gdyby nie wielokulturowość imperium Habsburgów (Austrowęgier), nie byłoby już polskości.
MrBlackHat napisał/a:
A każdy naród powinien trzymać się zasady "nie podoba Ci się w swoim kraju ok wyjedz pracuj żyj w jakimś innym, pielęgnuj swoje tradycje w zaciszu swojego domu, chociaż powinieneś też przede wszystkim szanować i respektować kulturę lokalną, ale nigdy ale to nigdy nie próbuj budować tam na szeroką skalę swojego kraju w wersji 2.0".
To nie jest takie proste. Przecież uważamy za coś dobrego, jeżeli niemiecka gmina, gdzie żyje wielu Polaków, udostępni pomieszczenia na lekce polskiego dla dzieci albo na tradycyjne polskie spotkanie opłatkowe. Niby to nie jest szeroka skala wtargnięcia polskości w przestrzeń publiczną, ale gdzie postawić granice?
Przyklasnąłbyś niemieckim nacjonalistom demonstrującym we Frankurcie nad Odrą: "Powstrzymać polską inwazję"?