A czy my w Polsce nie mamy swoich wulgaryzmów? Musimy pożyczać z innych języków i tłumaczyć na nasz? Później takie debilne efekty aż rażą w oczy. Jak można powiedzieć, że coś ssie? Przecież mamy takie piękne określenia jak "spierdolone, zjebane, chujowe, do dupy" i setki innych. Co to za pedał wymyślił?