Kurde, przypomniałeś mi podobną sytuację z mojego życia. W dawnej firmie był taki kocioł, co jak go otwierałeś to musiałeś stać z boku, uchylić drzwi do wrzutu materiału i poczekać sekundę - dwie aż pierdolnie z niego wielkim słupem ognia. Wtedy można było otworzyć na oścież i dołożyć materiału. Nie wiem dlaczego tak się działo, może jakiś kominiarz ekspert się tu znajdzie i wypowie.
Kurde, przypomniałeś mi podobną sytuację z mojego życia. W dawnej firmie był taki kocioł, co jak go otwierałeś to musiałeś stać z boku, uchylić drzwi do wrzutu materiału i poczekać sekundę - dwie aż pierdolnie z niego wielkim słupem ognia. Wtedy można było otworzyć na oścież i dołożyć materiału. Nie wiem dlaczego tak się działo, może jakiś kominiarz ekspert się tu znajdzie i wypowie.