przypomina mi się ruda martynka [nie, nie moja dziewczyna, siostra, matka
], największa lampucera na osiedlu, co weekend opierdalała komuś kutasa i w drodze do domu zostawiała ślady nasienia jak ślimak. Raz sam widziałem jak ruda typowi na trzepaku nurkowała mordą w jaja. W sumie miałem to gdzieś, patola i ich dramaty. Jak jej chłopak wrócił z woja to na osiedlu cisza, nikt mu nie powiedział bo wiadomo do czego by doszło. Żal mi było typa, ale też nie powiedziałem [ledwo go znałem], bo i po co mam się wpierdalać i brać udział w tych dramatach. Jeszcze jakiś lump by mi auto porysował. Ale nie zapomnę nigdy jak koleś podszedł do nas gdy sobie paliliśmy blanty i zapytał czy może się z nami piwka napić i pogadać. Za chwilę telefon od Martynki, że gdzie się włóczy i by wracał. Ten dopił piwko i rzucił, że Martynka jest o niego zazdrosna.
Ech, kurwa, nie wiem jak się ta historia skończyła, już wtedy zmieniałem lokum na inne z lepszym dojazdem do pracy.