Wysłany:
2013-06-09, 0:06
, ID:
2213088
3
Zgłoś
@mathias
Wiesz. Nie wiem czy miałeś okazję, ale jak mniemam nie. Gdy samolot osiągnie wyznaczony pułap lotu, pilot gasi kontrolkę pokazującą, że trzeba zapiąć pasy i pozwala dzięki temu pasażerom wstać, iść do toalety, wyjąć coś z bagażu, czy chociażby pozwolić stewardessom wyjechać z obrzydliwie niedobrym jedzeniem (ew. drinkami, już bardziej dobrymi).
Ciężko by było siedzieć przez 4-24h (tak, są i takie loty) w zapięciu i klinczu. Jak sam widzisz w tytule jest napisane, że turbulencje były na wysokości 10 km, co oznacza że lecieli normalnym pułapem samolotów pasażerskich, nikt się tego nie spodziewał. Ot co.