Hei napisał/a:
Naprawdę nie próbuję Cię wkurwić tym postem, ani rozkręcać gównoburzy, ale co oznacza to sformułowanie, że w pewnym sensie jesteś antyklerykałem? Na tacę nie dajesz?
"Antyklerykalizm (od „anty” i gr. klerikos, „mający władzę religijną”) – ideologia społeczno-polityczna i postawa życiowa wyrażająca się w niechętnym lub wrogim stosunku do udziału kleru w życiu społecznym i politycznym. Antyklerykalizm często mylnie utożsamiany jest z ateizmem.
Podstawą antyklerykalizmu jest sprzeciw wobec niektórych przejawów działalności duchowieństwa, a szerzej – instytucji wyznaniowych religijnych (w odróżnieniu od wierzeń i idei świeckich). Niezgoda na wpływ tych instytucji na pozareligijne życie społeczeństwa, napominanie lub ingerencję w sprawach dotyczących prawa."
Zgodnie z definicją to nawet antyklerykałem pełną gębą. Ale w przeciwieństwie do tego typu ludzi nie obnoszę się z tym, nie wypisuję na prawo i lewo jaki to kler zły. Nie kupuję tygodnika "Nie" ani tego typu badziewia. Ja po prostu nie lubię i nie szanuję klechów. Moim zdaniem oprócz często występującej pedofilii w kościele katolickim brakuje skromności. Księża żyją ponad stan i mieszają się do polityki. Większość z nich dawno już rozminęła się z powołaniem nie mówiąc już o ojcu rydzyku (celowo z małej), który jest złem wcielonym ubranym w sutannę.
Z drugiej strony jest oczywiście wielu kapłanów, którzy są na właściwym miejscu i są wspaniałymi ludźmi więc absolutnie nie mówię, że wszyscy są źli. Są tacy, którzy pomagają ludziom i nie żyją w luksusach. Jednak stosunek tych złych do tych dobrych raczej wypada niekorzystnie.
Dlatego napisałem "pewnym sensie" bo wydaje mi się, że taki typowy antyklerykał ma absolutny ból dupy związany z kościołem katolickim i nie widzi jasnych stron jak każda osoba zaślepiona ideologią.