Witam w kolejnej części naszej rodzimej demonologii. Dzisiaj bez zbędnego pierdolenia.
5. Demony domowe:
DZIADY – Duchy zmarłych, opiekujące się pozostałymi, żywymi członkami rodziny, zamieszkujące na sosrębowej belce lub pod progiem (stąd zwyczaj całowania progu po powrocie z podróży). Ich siedzibę, sosrębową belkę, otaczano szczególną czcią, zdobiono magicznymi znakami i słuchano pilnie wszystkich odgłosów, jakie się z niej wydobywały. Niczego nie można było lekceważyć. Nawet kołatanie kornika mogło być ważnym znakiem dla żywych od zmarłych. Głośne, wyraźne trzaśnięcie oznaczało albo zbliżające się nieszczęście, albo rychłą śmierć mieszkańca chaty. Opiekunem rodu mógł zostać tylko mężczyzna, pod warunkiem, że nie zginął on w żaden gwałtowny sposób. Jeszcze w epoce piastowskiej, tak w kmiecych chatach jak i na dworach, po urodzeniu syna, dopełniano ceremonii nazywanej „podniesieniem”. Polegało to na tym, że ojciec trzykrotnie podnosił noworodka, dotykając jego czółkiem sosrębowej belki. Bez dopełnienia tej ceremonii, chłopiec nie mógłby zostać pełnoprawnym członkiem rodziny. Ojciec odmawiał przedstawienia, nowoprzybyłego na świat opiekunom rodu, tylko z ważnych powodów np. gdy podejrzewał códzołóstwo. Córek nigdy nie podnoszono do sosrębu, gdyż z czasem i tak odejdą one do innego rodu, by dawać dzieci innym (a więc nigdy nie będą prawdziwymi członkami własnej rodziny; obce pozostaną również w swoim nowym rodzie, jeśli nie urodzą synów).
RODZANICE – Istnieją trzy rodzanice. Są one do siebie bliźniaczo podobne, jednak każda z nich włada inną częścią losu. Pojawiają się one pierwszej nocy po narodzinach dziecka. Moc rodzanic to trójjednia. Dopiero wszystkie trzy razem, łącząc swą potęgę, mogą określić los człowieka. Jeżeli daru, jaki składa nowonarodzonemu jedna z nich, nie akceptują jej bliźniacze siostry, podarunek jest nieważny i nigdy się nie spełni. Los, który rodzanice przeznaczyły noworodkowi, musi się wypełnić. Nic nie zdoła go odmienić. Tej nocy, kiedy się pojawiają, nie należy zapalać ognia w izbie położnicy, hałasować czy chodzić bez potrzeby po chacie. Owe hałasy, lub brak ofiar, mogą być przez nie poczytane za brak szacunku, a w gniewie są gotowe dosypać do losu dziecka, pełne garście złej doli (jak to było w bajce o Śpiącej Królewnie).
NOCNICE – Nazywane są też „płaksami”. Są to mgliste, niepochwytne demony nocne, które z lubością dręczą maleńkie dzieci i rozkoszują się ich płaczem. Nocnice przybywają zawsze tam, gdzie urodziło się dziecko i zakłócają jego sen. Jednym z niezawodnych sposobów, pozbycia się nocnic, było umieszczenie pod dziecięcą kołyską wody, noża i pętli. Ustawiwszy to wszystko, należało życzyć nocnicy, by się zachłysnęła wodą, nożem zakuła a pętlą udusiła. Po przepłoszeniu nocnic, wieszano nad kołyską wilcze zęby, pęczek ususzonego ziela zwanego czartopłochem, lub kładziono pod dziecięcym posłaniem kawałek ramy od brony.
UBOŻĘTA – Ubożę to malutki krasnoludek, mieszkający w mysiej norze, w dziurze po sęku, na zapiecku. Często znany jest jako „domowik”, „pokuć”, „kłobuk” lub „kraśniak”. Ma on pod swoją opieką dom i gospodarski dobytek. Wbrew swym rozmiarom posiada on wielką siłę. Nasi przodkowie bardzo go szanowali i każdego wieczora, stawiali pod progiem miseczki ze świeżą strawą. Tym darom towarzyszyły modły i zaklęcia. Idąc tropem Ewy Nowackiej, możemy rozróżnić cztery rodzaje ubożąt, przyjmując za kategorię podziału ich role i funkcje. I tak mamy:
– ubożęta skotne (opiekujące się bydłem)
– ubożęta kątne (sprawujące pieczę nad ludzkim domostwem)
– ubożęta chlewne (troszczące się o nierogaciznę)
– ubożęta gumne (doglądające zwiezionych do stodół plonów)
BIEDA – Szara, niepozorna i cichutka, lecz niszczyła wszystko, czego się dotknęła. Zamieszkuje pajęczyny i śmieci walające się pod progiem. Najlepszą ochroną przed biedą jest obecność domowego ubożęta. Zachowany do naszych czasów, zwyczaj pozimowych porządków, kiedy palono poza domem, wymiecione z izby śmieci, zwano w niektórych regionach „wymiataniem biedy”.
A w następnej części postaram się dorzucić parę ilustracji. Zdrowia Bracia Sadole.