Wysłany:
2017-03-28, 0:07
, ID:
4889505
1
Zgłoś
Może się to wydawać gadką typowego "słoika" ale mieszkałem w wielu miastach i Warszawie podobnie jak np. w Rzymie jest zupełnie inna kultura jazdy (nie chodzi mi o buractwo prezentowane na pozostałych filmikach). Przykładowo, jeżeli jadąc zostawiam przed sobą wystarczająco dużo miejsca, żeby ktoś mi się wepchnął to mam pretensje tylko do siebie. Podobnie jest z innymi przepisami - jest inny poziom tolerancji. W tym miejscu każdy kto mieszka w stolicy wie, że może się spodziewać z prawej strony samochodu przekraczającego ciągłą. Zasadniczo nie widzę w tym nic złego, natomiast problemem jest jeżdżenie stylem "Króla stolicy" czyli mam gdzieś wszystkich dookoła bo ja tu jestem najważniejszy.
Jadąc pierwszy raz samochodem po Warszawie byłem świadkiem, jak jeden kierowca rzucił w drugiego maślanką (na Wisłostradzie) i już wtedy wiedziałem, że bycie kierowcą w tym mieście będzie wyjątkowym doświadczeniem.
W Rzymie popularne jest powiedzenie, że skrupulatne przestrzeganie wszystkich przepisów sparaliżowałoby miasto. Faktycznie, jeżdżąc po tym mieście, można odnieść wrażenie, że kodeks drogowy jest tylko zbiorem wskazówek a nie zasad. Zresztą policja również nie zwraca uwagi na wiele przewinień. Pomimo tego pozostają jednak życzliwi dla siebie czyli jednak da się jeździć z głową, nie koniecznie według przepisów, a jednocześnie nie być typowym warszawskim burakiem. Mam nadzieję, że mieszkańcy stolicy kiedyś dorosną do tego poziomu.
PS. @MgrMajster, następnym razem jak będziesz odwiedzał rodzinne "słoiki" to zostaw samochód na P+R i podróżuj komunikacją bo ci żyłka pęknie podczas jazdy i faktycznie będzie w tym miejscu wypadek (nie zapomnij wtedy zrobić fotek i wrzucić na Sadola).