Hindusi mają bardzo ciekawą przypadłość (zaraz po zakładaniu klapucynów do chodzenia po gównie i szczochach). Zawsze, gdy zorientują się, że ktoś na nich patrzy - a jak ma telefon w ręku to ja pierdole - zaczyna się. Rajesh, Darshit, czy inny Puśpa napina się i przyjmuje śmiertelnie poważną minę. Udaje, że nie widzi obserwatora swojego kunsztu w danym rzemiośle. Najczęściej chodzi o wyciskanie soku z trzciny cukrowej zagrzybiałą maszynką lub obsługę klienta przy wydawaniu jakiegoś produktu spożywczego. Grunt, żeby w trakcie tego widowiska było prawie nasrane dookoła - byle pokazać jaki jest szybki.