od 10 lat uczę się o tym, przez kilka lat praktykowałem. wypadek był kwestią zaniedbania, i dopuszczenia do kontaktu osób drugich do warsztatu, wnioski wyciągnąłem, skończyłem z tym bodaj w 2007. maj. w tym roku z pewnych względów, mając parę dni, i nieoczekiwany prezent w formie odczynników, zrobiłem kilka SMów, szelek, rakiet, dupereli, ale tym już się zajmuję. nie przejmuję się również nalotem, bo nikt mi niczego nie udowodni, krzywda nikomu się nie stała, nikt się nie poskarży, bo nawet śmieci pozbierałem. wszystko poszło w niebo
pirotechnicy to artyści, nie terroryści.