Wysłany:
2015-05-04, 15:56
, ID:
3968065
1
Zgłoś
Myślę, że można nagrywającego trochę rozgrzeszyć, bo choćby z nieskładnych zdań i nerwowych reakcji (przerywanie, wtrącanie się) można wywnioskować, że działał w sporym stresie. Sądźmy ludzi po efektach. Patrząc na wynik końcowy filmiku, obywatel i funkcjonariusze rozstają się we względnie przyjaznej atmosferze, poczyniwszy ustalenia, że następnym razem funkcjonariusze będą przestrzegać procedur. Kierujący nie dostaje mandatu (tu akurat mam wątpliwości, czy moralnie uzasadnione jest, że sam tego mandatu nie przyjął, kiedy już zgodził się, że wykroczenia zostały popełnione...), ale co do zasady prawo spełniło swoją funkcję prewencyjną. W dość niekonwencjonalny sposób, ale spełniło.