Wysłany:
2016-09-24, 16:50
, ID:
4699120
Zgłoś
Bez paniki.
Facet drasnął się na głowie. Zostawił ranę. Być może popił, pewnie jak najebany spał, muchy złożyły jaja w ranie. Po wykluciu z jaj, larwy zaczynają żreć martwą tkankę. Żrą tak długo zanim się nie skończy i/lub nie dojrzeją i nie odfruną.
To tylko jest obrzydliwe, ale starej daty lekarze (mądrzy lekarze) takie przypadki zostawiają i nic z tym nie robią. Dziś nowych lekarzy to oburza. Trzeba jednak przyznać, że te larwy chronią w tym wypadku tego człowieka od sepsy (...i z reguły ogólnie chronią). Naprawdę uwierzcie, że zrobiły dobrą robotę.
Niedawno miałem jednego z dwóch psów na to chorego. Te larwy robią sobie nawet podskórne korytarze. Wyleczyłem jednego, właśnie zachorował mi drugi. Inaczej mu się to goi. Bez larw. Jak pies żre za dużo mielonego miesa to ma coś takiego że wygryza się koło ogona. Moja wina.
Na pewno, w trakcie jakiejś wojny, gdyby mi córka w spartańskich warunkach, gdzieś w lesie, bez dostępu do leków, tak zachorowała, to nie usuwałbym larw.