Wysłany:
2012-12-19, 11:18
, ID:
1670423
Zgłoś
Hmm... czy francuskie samochody to gowno? Ciezko powiedziec.
Ojca Renault Kangoo z roku bodajze 04 albo 05 (od roku stoi w ogrodzie i robi za pomnik przyrody, bo juz nie warto go ruszac a nie ma czasu sprzedac go na czesci czy podobne zabawki) przejechal... 750 tys kilometrow. W 5 albo 6 lat. Do czesto ciagnal sprezarke (ciezsza od samochodu) badz przyczepe, jezdzil po polach, ogolnie- pracowal. Wziety w leasing, wiec od poczatku do konca uzywany przez jednego wlasciciela. Z powazniejszych napraw to byly w nim wtryski (norma w kangoo), no i standardowe rzeczy ulegajace eksploatacji. Fakt, w srodku wyglada jakby wrocil z misji w Iraku. Podejrzewam ze trafil nam sie wyjatkowy egzemplarz, bo rzeczywiscie byl jak czolg. Natomiast peugot 307sw matki to samochod-tragedia. Nie dosc ze za duzo elektroniki wg mnie, to co chwile cos w nim wysiada.