tepad.no napisał/a:
Zakładając, że wszystko co piszesz jest dokładne i prawdziwe. Jaka jest różnica między osobą zwerbowaną a funkcjonariuszem? Jeśli reżim Łukaszenki zwerbuje polskiego urzędnika żeby dla niego szpiegował to znaczy, że należy wystrzegać się i nastawić społeczeństwo przeciwko wszystkim polskim urzędnikom? Czy może wszyscy Polacy to zdrajcy? Jeśli zwerbuje Czecha, albo katolika...
Oczywiście zapora na granicy powinna pozostać, pushbacki pewnie też. Tylko proponowałbym się tak nie nakręcać bo na razie 2 kobiety szukające szczęścia w polityce robią z Wami co chcą.
Zadałeś dwa ważne pytania. 1. Tak, są różnice pomiędzy funkcjonariuszem lub oficerem służb, a agentem przez niego zwerbowanym. Te różnice, są odzwierciedlone, zarówno w miedzynarodowych porozumieniach dotyczących prowadzenia działań wojennych, jak i w krajowych kodeksach karnych (m. in. w polskim, jak i białoruskim, czy rosyjskim). Również w prowadzeniu wojny hybrydowej, takie różnice się wyraźnie ujawniają. Przykładów jest wiele, nie tylko z polsko-białoruskiej granicy. W polityce, istnieje bardzo cienka linia rozgraniczenia pomiędzy otwartymi działaniami wojennymi, a działaniami jedynie utrudniającymi poprawne funkcjonowanie państwa w okresie pokoju i ta linia potrafi być bardzo płynna, a często mało dostrzegalna. Dlatego, wykorzystywanie osób postronnych, czy agentów, nawet państw trzecich, jest w pewnych działaniach bardziej pożądane, niż wykorzystywanie etatowych oficerów służb. Po to, by mieć pewność, że nie przekroczy się tej ledwie widocznej granicy, która dzieli od pełnoskalowej wojny. 2. Obawy polskich obywateli przed ekonomicznymi imigrantami wyznającymi islam, nie są związane z tym, że białoruscy i rosyjscy przywódcy oraz ich służby, werbują i wykorzystują tych imigrantów do działań hybrydowych. Te obawy, są związane z tym, co jest widoczne w zachowaniach imigrantów w krajach Europy Zachodniej i nie tylko. Nie trzeba nastawiać ludzi przeciwko osobom, które chcą wyłącznie żyć z socjalu, nie mają chęci do nauki i pracy, a przy tym, zdecydowanie przebijają w kryminalnych działaniach, naszych miejscowych patusów. Nawet, gdyby nie było sadistica i osób wrzucających mniej lub bardziej drastyczne filmy, o działaniach nielegalnych imigrantów, to i tak, ludzie by się o tym wszystkim dowiedzieli. Prawdy, o złych zamiarach tych ludzi, nie zamieciesz pod dywan. Być może, byłoby inaczej, gdyby wśród imigrantów na białoruskiej granicy, przynajmniej połowę stanowiły kobiety i dzieci, zamiast zaledwie kilku procent, a w statystykach policyjnych, o kradzieżach, handlu narkotykami, wojnach gangów, gwałtach i morderstwach, we Francji, w Niemczech i w Szwecji, nie przodowaliby właśnie nielegalni imigranci.