Zerino napisał/a:
Najsmutniejsze jest to, że napisałem swoją historię na komendzie, a ludzie podejrzewają, że to musiałą być moja wina, bo jak to? Iść na komendę i dostać wpierdol dla zasady? Jeszcze mnie zbesztali z błotem, a policja to świętość, ehh
PS. Dla niedowiarków o zawiadomieniu na prokurature wrzucam pierwszą stronę, oczywiście dane zakryte bo mnie nie pojebało żeby wrzucać dane osobiste ale karteczka z nickiem jest.
"Dodawanie linków zewnętrznych jest możliwe tylko dla użytkowników zarejestrowanych minimum 1 miesiąc temu, którzy napisali co najmniej 20 postów. Jeżeli chcesz dodać ważny link dotyczący istniejącego materiału lub chcesz zamieśćić link we własnym temacie, skontaktuj się z moderatorem serwisu poprzez wiadomość prywatną"
To dodam link do zdjęcia.
postimg[.]org[/]image[/]u21yj9ptr/
Usuńcie 3 nawiasy jakby co
Mi policja zrobiła kiedyś wyrok sądowy za jazdę po pijoku w sytuacji gdzie nie jechałem. Do skazania mnie wystarczył świadek, który twierdził, że widział mnie jak jeździłem po osiedlu z piskiem opon. Tak powiedział na komendzie. W sądzie się wykręcał i powiedział, że nie jest pewnie czy to było moje auto. Policjanci, którzy mnie zawijali odmówili obejrzenia mojego auta, żeby stwierdzić czy silnik jest ciepły. Był zimy bo autem nigdzie nie jeździłem. Zabrali nam telefony komórkowe jak próbowałem nagrać ich odmowę obejrzenia auta. Skuli mnie kajdankami i wrzucili do suki. Na komendzie prosiłem o obejrzenie monitoringu osiedla, żeby udowodnić, że nigdzie nie jeździłem. Nie byli zainteresowani. Liczyło się tylko to aby mnie skazać za wszelką cenę. W Polsce jest system sądownictwa typu Stalinowskiego. Czyli stawiamy człowieka przed sądem. Pozycja wyjściowa = winny. Oskarżony ma udowodnić swoją niewinność. Prokurator nie musi przedstawiać żadnych dowodów. Ważne są tylko zeznania policjantów. Zeznania moich świadków uznano za niewiarygodnie bo jak stwierdził sąd to są moi znajomi i rodzina.
Sąd nie był zainteresowany moją wersją. Pomimo braku dowodów. Rozbieżnych wersji zeznań policjantów i świadka policji, który powiedział, że nie jest pewien czy mnie widział (świadek był pijany w momencie interwencji policji) zabrano mi prawo jazdy na dwa lata i zapłaciłem 1000zł grzywny.
Zaczęło się od tego, że wracając z imprezy mój nawalony kolega rozbił butelkę. Ktoś wezwał policję a jak przyjechali to za to, że on pyskował to dojebali się do mnie.