Oho, i się wypowiedział. Nie licz, że mi dojebiesz tekstami, że muszę komuś coś udowadniać, że kozaczę itp. Tu właśnie chodzi o ekodrajwing. Ale widzę, że nie za bardzo wiesz ocb. Otóż ecodriving nie zakłada ruszania w tempie żółwia.
Cytat:
Po zatrzymaniu się na czerwonym świetle, przed znakiem stop, przejściem dla pieszych czy z jakiegoś innego ważnego powodu należy przyjąć zasadę, że ruszamy z maksymalnym przyspieszeniem, jakim dysponuje samochód, unikając oczywiście wpadnięcia kół w poślizg, co wpływa na nadmierne zużywanie się opon, co oczywiście przeczy idei eco-drivingu oraz powoduje niepotrzebną utratę paliwa nie przekładającą się na efektywny wzrost prędkości.
Przyspieszamy możliwie jak najszybciej aż do momentu osiągnięcia docelowej prędkości, jaką zamierzamy następnie utrzymywać.
Taka taktyka nie tylko pozwala nam maksymalnie wykorzystać energię paliwa, ale również daje sposobność samochodom stojącym za nami na takie samo wykorzystanie mocy. W przeciwnym wypadku, jeżeli stoi za nami kilka samochodów i każdy będzie w ślimaczym tempie się rozpędzał, to najprawdopodobniej nie wszyscy zdążą ruszyć przed następną zmianą świateł, a co za tym idzie następny odcinek czasu kilka samochodów, które mogłyby już kontynuować jazdę, będzie musiała stać i czekać [blablabla]